- Przykro mi Papyrus, lecz te drzewa mogą Ci pomóc. - on chce nas wydać!? Sans pokazał na nas swoją kościstą ręką. Wyższy kostek złapał się za głowę i wywrzeszczał głośno:
- Sans, to nie żarty! Miałeś rozstawić pułapki, rozumiesz?! Mam złapać człowieka, wtedy zdobędę sławę i... Sławę! Będę uwielbiany przez wszystkich. I będą do mnie przychodzić, będą się pytać "- Papyrus, będziesz moim przyjacielem?" Kiedy przyniosę Undyne jego duszę, będę w końcu w Królewskiej Straży... - domniemany Papyrus rozmarzył się w najlepsze. Wyjrzałem lekko za drzewa, by mieć lepszy wgląd na całą sytuację. Kościotrup przyjął bohaterską pozę.
- Ale wiesz, że jest ich dwóch? - wypalił Sans, wzruszając ramionami. - Naprawdę, drzewa mogą rozwiązać twój problem. - dodał po chwili.
- Nie żartuj sobie, worku Leniwych Kości! - zakrzyknął, wyciągając ku niższemu palec. - Jeżeli będziesz widzieć tu ich, masz natychmiast do mnie dzwonić!
- Ok
- Noi teraz podobasz mi się bardziej
- No homo bracie, no homo.
- Przestań!
- Ok
- I jak wrócisz do domu, masz podnieść swoją skarpetkę!
- Ok
- I nakarm kamień!
- Ok
- Nie zjedz też spaghetti!
- I tak smakuje jak gówno
- Mówiłeś coś!?
- Ok
No i po tej fascynującej konwersacji Papyrus oddalił się w blasku swej zajebistości, a Sans odetchnął z ulgą.
- Możecie wyjść. - oznajmił.
- Sans, to nie żarty! Miałeś rozstawić pułapki, rozumiesz?! Mam złapać człowieka, wtedy zdobędę sławę i... Sławę! Będę uwielbiany przez wszystkich. I będą do mnie przychodzić, będą się pytać "- Papyrus, będziesz moim przyjacielem?" Kiedy przyniosę Undyne jego duszę, będę w końcu w Królewskiej Straży... - domniemany Papyrus rozmarzył się w najlepsze. Wyjrzałem lekko za drzewa, by mieć lepszy wgląd na całą sytuację. Kościotrup przyjął bohaterską pozę.
- Ale wiesz, że jest ich dwóch? - wypalił Sans, wzruszając ramionami. - Naprawdę, drzewa mogą rozwiązać twój problem. - dodał po chwili.
- Nie żartuj sobie, worku Leniwych Kości! - zakrzyknął, wyciągając ku niższemu palec. - Jeżeli będziesz widzieć tu ich, masz natychmiast do mnie dzwonić!
- Ok
- Noi teraz podobasz mi się bardziej
- No homo bracie, no homo.
- Przestań!
- Ok
- I jak wrócisz do domu, masz podnieść swoją skarpetkę!
- Ok
- I nakarm kamień!
- Ok
- Nie zjedz też spaghetti!
- I tak smakuje jak gówno
- Mówiłeś coś!?
- Ok
No i po tej fascynującej konwersacji Papyrus oddalił się w blasku swej zajebistości, a Sans odetchnął z ulgą.
- Możecie wyjść. - oznajmił.
< Amor? Takie to bezwenowe :Y >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!