Jakoś cała złość na waderę znikła, nie wiem czemu... może przez okres rozłąki było mi za nią tęskno. Jednak nie odczułem tej tęsknoty, bo byłem skupiony tylko na sobie...zresztą.... Odchrząknąłem z uśmiechem...
-No co prawda to prawda... Długo Cię nie widziałem...
-Ah, wiem wiem... - Odwróciła wzrok, z poważną minką wpatrywała się w zamrożoną wodę.
-I nie odwiedzałaaaaś mnie... i tak troszku, troszku tęskno było mi za Twym uśmiechem i ciepłem. - Mruknąłem podchodząc do niej. Natychmiastowo uniosła pyszczek, na którym ujawnił się uśmieszek. - Tylko mi się tu nie rumień Elizo.
-Pff, dlaczego? W końcu to moje poliki!
-A w sumie, na tle Twojego futerka cudownie wyglądają. Podoba mi się ten widok. - Beth nie odpowiedziała, milczała analizując moje słowa. Niezręczna cisza, pozwalała nam na wpatrywanie siebie. Wilczyca w pewnym momencie odwróciła wzrok szepcząc coś pod noskiem. Śledziłem ją wzrokiem, a ta obeszła mnie bokiem i z uniesionym pyszczkiem ruszyła przed siebie. Spoglądając na jej ciało od tyłu, na moim ryjcu aż kwitło od szczękościsku (wtf? xdd). Otrzepując się podbiegłem do niej i wyrównałem nasze kroki.
-A gdzie mi Panienka znika?
_________________
Elizabeth? Możliwe że trochę takie nie pasujące do tamtej części, ale troszku nie wiedziałem jak się wpasować po miesiącu xD
Nie rumień mi się tam <333 Za miesiąc czekania wybacz :3 i za długość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!