Zachwiałem się, ledwo utrzymując uwagę. Nie, dziewczyna nie była ciężka, tylko zaskoczyła mnie tym nagłym... rzuceniem mi się na szyję. Czyli jednak coś się stało, inaczej nie zareagowałaby tak gwałtownie. Przytuliłem ją do siebie, by mogła poczuć się chociaż odrobinę bezpieczniej. Trzęsła się jak osika, co jedynie pogłębiło moje zmartwienie. Biedactwo...
- No już, spokojnie...- szeptałem najczulej, jak tylko potrafiłem- Jestem tu, obronię cię... spokojnie...
Tak szczerze to działałem na wyczucie, jeszcze nigdy nikogo nie dane mi było ani uspokajać, ani pocieszać. Jedynym skutkiem moich słów było jeszcze mocniejsze uczepienie się mnie, co w innej sytuacji byłoby przyjemne. Podniosłem Nifenye, przenosząc ją na łóżko. Co i rusz do moich uszu docierał cichy szloch.
- Nif... jesteś bezpieczna...
Ułożyłem ją na miękkiej pościeli. Może tak poczułaby się lepiej... Położyłem się obok niej, bowiem tuliła się do mnie tak, jak do takiego wielkiego, pluszowego misia. Uśmiechnąłem się lekko do zapłakanej istotki. Niepewnie, ze sporym wahaniem, dotknąłem kciukiem jej policzek, po którym falami płynęły łzy. Delikatnie zacząłem je ocierać.
- Hm... Spokojnie...- powtórzyłem po raz kolejny- Będę pilnował, żeby już nic się nie stało, dobrze?
Tak, to chyba było najlepszym z możliwych rozwiązań. I tak nie dałbym rady już zasnąć.
<Nif? Porażka .-.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!