10 lut 2016

Od Haego - Cd. Nifenye

Kiwnąłem głową, dopijając kawę Nif. Wstałem od stołu i szybko zacząłem zbierać talerze. Nie to, żeby mi się jakoś specjalnie spieszyło, ale miałem złe przeczucia co do tego miejsca- wszyscy wydawali się być tu jacyś... dziwni, wzbudzali podejrzenia. Sztućce włożyłem do kubka, który robił za czubek zastawowej piramidy. Podniosłem stosik w górę, bo dziewczyna chciała zabrać swoją część, ciągle powtarzając "Ja to wezmę, ja...". Na całe szczęście, pomimo tego, że była wysoka, nadal górowałem nad nią wzrostem.
   - Idź do hallu, zaraz do ciebie dołączę.- rzuciłem
Na całe szczęście zrobiła tak, jak jej poleciłem i zniknęła w labiryncie korytarzy. Ludzie z sali patrzyli się na mnie jak na jakiegoś przybysza z kosmosu, pewnie przez poprzednie wygłupy. Ale co... zakochanych nie widzieli nigdy? Oddałem naczynia jednej z pań za to odpowiedzialnych, dziękując przy tym. Z rękami w kieszeniach spodni i rozpiętym płaszczem, wyglądając jak wyższy rangą chłopiec z mafii, wyszedłem z baru, dodatkowo wzrokiem szukając ciemnej czupryny mojej towarzyszki. Czyjeś ciepłe dłonie skutecznie odcięły mój wzrok od całej reszty.
   - Zgadnij kto to!- zaśmiała się
   - Hm... Kalta... Nie, nie, za ciepłe rączki... Może...- błyskawicznie odwróciłem się i objąłem damę w talii- Nifenye...!
   - Doskonale, detektywie. To wracamy już?
   - Oczywiście.- uśmiechnąłem się
Złączyłem palce naszych dłoni, drugą ręką zapinając płaszcz. Wolnym krokiem wyszliśmy na zewnątrz. Śnieg prószył, mróz lekko szczypał w policzki, zaś miejscowi zaczynali wieszać walentynkowe ozdoby, choć do tego święta zostało jeszcze sporo czasu.
~*~
Przekraczając granicę przedmieść, skierowałem naszą dwójkę do pobliskiego lasu. Ledwo widoczna ścieżka prowadziła aż do watahy, kończąc się na jednej z łąk. W połowie drogi, wcześniej upewniwszy się, że nie ma w pobliżu ludzi, przybrałem wilczą postać. W niej Piętno Upadłych było doskonale widoczne i ni jak nie dało rady go ukryć, nawet za sprawą czarów czy eliksirów- nic nie działało. Nie, nie wstydziłem się tego... Tylko bałem się reakcji Nifenye na widok czarnych wzorów. O właśnie... Popatrzyłem na dziewczynę... Nie, już nie dziewczynę, tylko egzotycznej urody waderę. Była piękna.

<Nifciu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!