Gest dziewczyny wzbudził we mnie wiele pozytywnych emocji..
mimo że sam uważam że nie powinienem jej zabierać tyle cennego czasu,
ona myślała najwyraźniej inaczej.Przytuliłem ją mocniej,uśmiechając się przy tym
pod nosem.W końcu się jednak puścilismy,przez co mimowolnie zrobiłem się czerwony.
- Dobrze,więc możemy iść do Elizabeth, ale myślę że jutro..dzisiaj i tak nie zaspie,a dwie wizyty u lekarza w jednym dniu to lekka przesada,przynajmniej dla mnie. - Tobie jednakże radziłbym się położyć,będziesz zmęczona. - nie chciałem aby zabrzmiało to troskliwie tyle że chyba mi nie wyszło.
- Dobrze,tato.- rzuciła ironicznie Moon.
- Pozwól tylko iż ja przejdę się w tym czasie po mieście,tylko może tym razem się zamknij na zamek? - Zaśmiałem się. - Bo po raz kolejny ktoś tu wejdzie..i tym razem Cię nie obronie,chociaż jestem pewny że sama świetnie dasz sobie radę "córeczko". - prychnąłem po czym sięgnąłem po kurtkę,która obecnie wisiała na wieszaku.
<Moon? :') >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!