Przechadzałam się niedaleko Lasu Iratze.Gdy nagle wpadł na mnie basior.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Nie czas na to trzeba uciekać - odparł zziajany.
Po chwili zauważyłam czemu tak mu śpieszno.W naszą stronę biegł basior który rzucał w nas nożami.Zagwizdałam i w tym momencie zjawił się Ono.Chwyciłam wilka za łapę.Dałam znak łydkami by wierzchowiec zaczął cwałować przed siebie.Ogier biegł przed siebie jednak powoli basior z nożami nas doganiał.Tak się nieszczęśliwie złożyło iż kiedy rzucił nożem wpił mi się w łydkę.Nie miałam jak kierować prędkością konia.Mimo wszystko nie zapomniałam o tym że potrafię rozmawiać z końmi,jednorożcami itp...
- Szybciej Ono! - zawołałam na wierzchowca.
Ten natomiast posłusznie przyśpieszył.Wjechałam do mojej jaskini tak by ów wilk tego nie zauważył.
- Uff jesteśmy - rzekłam.
Z mojej nogi tryskała krew.
<Nir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!