- No no no, zyskałaś w moich oczach! - zawyłem, widząc Lunę, niszczącą w drobny mak szybę. Najpierw pewna siebie samica, uśmiechnęła się zwycięsko. Jednakże po niemalże sekundzie zmieniła swoje nastawienie. Momentalnie spoważniała, zakrywając łapami pysk.
- O mój Boże, co ja zrobiłam! - zaskomlała, mając kryształowe łezki w oczach. Pokręciłem łbem, obejmując ją łapą. Bez słowa złapałem ją w pasie i wyskoczyłem przez wybite okno. Przy okazji poraniłem się lekko, stłuczone odłamki szkła przejechały mi po skórze. Kazuto jak z procy wystrzelił za mną. Przeturlał się chwilę po ziemi, ja natomiast zgrabnie wylądowałem w kupce śniegu. Luna piszczała ze strachu, jednak widząc, iż jest na wolności zaczęła się śmiać.
- Myślałam, że macie na mnie zły wpływ. Nie myliłam się, ale jesteście mega! - wydostała się z puchu, otrzepała po czym stanęła, czekając na naszą reakcję.
- Wiecie co, gołąbki? Muszę uciekać, widzę Urazę! Znaczy, moją matkę. Żegnajcie! - zawołał nagle Kirigay'a, chowając się w najbliższych krzakach.
< Luna? ;D >
- O mój Boże, co ja zrobiłam! - zaskomlała, mając kryształowe łezki w oczach. Pokręciłem łbem, obejmując ją łapą. Bez słowa złapałem ją w pasie i wyskoczyłem przez wybite okno. Przy okazji poraniłem się lekko, stłuczone odłamki szkła przejechały mi po skórze. Kazuto jak z procy wystrzelił za mną. Przeturlał się chwilę po ziemi, ja natomiast zgrabnie wylądowałem w kupce śniegu. Luna piszczała ze strachu, jednak widząc, iż jest na wolności zaczęła się śmiać.
- Myślałam, że macie na mnie zły wpływ. Nie myliłam się, ale jesteście mega! - wydostała się z puchu, otrzepała po czym stanęła, czekając na naszą reakcję.
- Wiecie co, gołąbki? Muszę uciekać, widzę Urazę! Znaczy, moją matkę. Żegnajcie! - zawołał nagle Kirigay'a, chowając się w najbliższych krzakach.
< Luna? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!