Odkąd Zielony zniknął, czułam nieznośne pieczenie na ramieniu. Jego dotyk bolał. Usiadłam na kanapie, z której widziałam błękitne niebo. Gdzieniegdzie były chmury. Wydawały się na wyciągnięcie ręki, jednak jednocześnie tak daleko.. Spojrzałam na delikatne kwiaty w obszernych, białych donicach. Zerwałam parę i zrobiłam z nich pastelowy wianek. Poczułam czyiś uścisk. Stanowczo zbyt mocny.
- Puść mnie! - wydusiłam, przez przypadek upuszczając kwiatowy splot. Wyleciał poza klatkę. Miałam ochotę dotkliwie skrzywdzić Zielonego. Wiedziałam jednak, że jeśli choćby go tknę, ucierpi na tym Kirito. Jedynym, na co się zdecydowałam, było odepchnięcie mężczyzny i oddalenie się od niego.
< Kirito? Tym razem króciutko ;p >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!