Chwyciłam bluzkę i natychmiast na siebie ją założyłam. Czułam rumieniec na twarzy. I było mi wstyd.
- Już? - zapytał Kirito.
- Tak. - powiedziałam cicho. Spojrzałam na chłopaka. Był ranny w wielu miejscach. Podeszłam do niego i wyplątałam z włosów coś, co zapewne miało być welonem (choć to bardziej serwetkę przypominało, ale ćśśś). Rozdarłam materiał na trzy części, w tym jedną szeroką.
- Może trochę szczypać. Choć tak czy siak trzeba będzie iść do specjalisty, bo kawałkiem serwetki ci tego nie naprawię. - powiedziałam. Związałam prowizoryczny bandaż na ranach chłopaka, uśmiechając się do niego pokrzepiająco.
< Kiritoo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!