- Do ślubu pozostało jeszcze trochę czasu. Może pokażemy panience suknię na drugi dzień? - zaproponowała Gadis.
- Jeśli pani chce.. - odparłam. Kobieta zbliżyła się do szafy, z której uprzednio wyjęła moją ślubną kreację. Tym razem na wieszaku była ciemnogranatowa suknia, która przez kryształki przywodziła na myśl nocne niebo. Z przodu sięgała ciut powyżej kolan, zaś z tyłu ciągnęła się aż do kostek. W pasie była przewiązana czarną wstęgą.
- I jak się panience podoba? - zapytała Meleth.
- Jest.. niezwykła.. - zdołałam wypowiedzieć. - Kto szyje takie cuda?
- Miło nam słyszeć to, że te suknie są dla panienki cudem. - odpowiedziała Belladonna.
- To panie szyją te suknie? - zapytałam oszołomiona.
- Tak. W pobliżu nie ma żadnego sklepu odzieżowego, więc musimy je szyć same.
- Macie niesamowity talent.. - wyszeptałam. Kobiety ciepło się do mnie uśmiechnęły i zaczęły między sobą rozmawiać. Ja za to podeszłam do okna. Oaza lśniła w blasku słońca, a wysokie wydmy rzucały ciekawe cienie.
- Dobrze, panienko.. - zaczęła Gadis. Nagle zrobiła minę, jakby była w szoku. - Już przygotowałyśmy cię do ślubu, a nie wiemy, jak masz na imię..
- Miu. - powiedziałam, z trudem powstrzymując śmiech.
- Tak więc panienko Miu.. Najwyższy czas zaprowadzić cię do ołtarza. - rzekła.
< Jeff? Uważaj, bo tobie odgryzie palce xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!