~~*~~
A jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy- obudziłem się chyba godzinę później. Delikatnie wyplątałem się z uścisku śpiącej kobiety i poczłapałem do kuchni. Z tego co jeszcze zostało zrobiłem liche śniadanie. Kanapki z czegoś, co chyba było pieczywem. No w sumie... Tak smakowało i pachniało. Zjadłem jedną, wypiłem trochę herbaty i, siedząc na krześle, oparłem się czołem na otwartych dłoniach. Pewnie wyglądałem jak istny obraz nędzy i rozpaczy, ale to nic.- Jak ja nas stąd wyciągnę?- zapytałem samego siebie
Bo to był największy z problemów.
<Idalio? Coś mi nie pykło xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!