- Nie przytulisz się do swojego męża? - zapytał, udając smutek.
- Nie jesteś moim mężem. Nawet cię nie znam!
Tym razem trafiłam. Zielony stanął w miejscu wyraźnie zszokowany.
- A-ale j-jak to?
- Tak to. Porwałeś pewnie nie tą, co trzeba. - odparłam. Mężczyzna cierpko się zaśmiał.
- Titianio.. Ja zawsze znajduję tę, której szukam.
- Jestem Asuna. Nie Titania.
- Jeszcze zobaczymy. Poza tym, jestem szczerze zaskoczony tym, że nie znasz mojego imienia. Jestem Oberon, kochana. - powiedział przesłodzonym tonem, zbliżając się do mnie.
- Nie podchodź! - krzyknęłam. Zielony wyszczerzył zęby w uśmiechu, nadal idąc w moją stronę. Zdołałam umknąć pod jego ręką. Spojrzał na mnie z mordem w oczach, wycedził przez zęby coś w stylu "pożałujesz" i wyszedł. Wcześniej jednak wpisał kod 5407. Nie zwrócił uwagi na to, że go obserwuję, co prędzej czy później miało się okazać błędem.
< Kirito? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!