-Tak Ci się zdaje, bo nie wiesz, co to za uczucie, kiedy wiesz, co się z tobą stanie, jak przekroczysz Granicę.-Burknąłem.
-Jaką, kurwa, Granicę?
-Nie wiem. Jak Poparzeniec ją przekroczy-Zaśmiałem się z bólem-Zmienia się w potwora. Zabija wszystko i traci kontrolę. Czasem mam ochotę odgryźć sobie łapy i zabijać losowo wybrane wilki.; To ten stan nazywa się Pożogą. Jest teraz jej pandemia. Ale to nie wszystko.
-Mówisz to tak, jakby mnie to obchodziło-Burknęła udając obojętną.
-A czy tak nie jest?
Wadera zatrzymała się milcząc.
-A kończąc, to DRESZCZ namieszał mi w głowie do tego poziomu, że wolałbym nie znać własnej matki, niż pamiętać wszystko. Zaraz-Zaśmiałem się, a w tym zdaniu zabrzmiało to psychicznie-Nie pamiętam jej. PRZEZ NICH. Te szuje wymazały mi na jakiś czas pamięć.
-Jak to, kurwa, na jakiś czas? Zmyślasz.-Burknęła-Nie wiem nawet, po co z tobą rozmawiam.
-Na jakiś czas, mogłem odzyskać wspomnienia. Kiedyś. Ale nie chciałem. Nie żałuję. Moja koleżanka zwariowała od tego. Przypomniała sobie najgorszą możliwą rzecz, jaką się dało.
-Jaką niby?-Mruknęła.
-Jej matka była zarażona Pożogą i każdej nocy krzyczała. Pewnej nocy po prostu przestała. Teresa, moja dawna przyjaciółka poszła do pokoju, w którym jej matka była. Mnóstwo krwi, a matka Teresy siedziała spokojnie i powiedziała, że halucynacje zniknęły, że jest dużo lepiej. Kiedy się odwróciła, Teresa o mały włos nie umarła ze strachu. Jej mama wydłubała sobie oczy. Koooniec-Opowiadałem bezceremonialnie.
<Blanca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!