Spojrzałam zdziwiona na Andromedę.
-Na pewno? Nie przywidziało ci się? - zapytałam. Wadera pokręciła głową. Popatrzyłam na miejsce, w które przed chwilą wpatrywał się biały wilk. Rzeczywiście, kolejny raz coś przemknęło przez zacienione miejsce. Usłyszałam cichy śmiech. Choć brzmiał on bardziej jak pocieranie kamienia o kamień. Fioletowe światło mignęło w miejscu, w którym stała istota.
-Czy temu czemuś się coś zaświeciło? - zapytałam, mrużąc oko.
-Być może... - odparła, cofając się ciut. Zmieniłam się w człowieka i przywołałam Elucidator.
-Wiesz, że jeśli będzie trzeba, to będę walczyć, prawda? - zawołałam do tego-czegoś.
-Pff.. - prychnął.
-Gościu.. - zaśmiałam się. - Ja umarłam i zmartwychwstałam, więc nie prychaj na mnie, bo poszerzę coś ma twoim ryju o parę centymetrów.
<Menda? :o >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!