Odchodząc coraz bardziej czułam samotność. Nie cierpię kłótni. I jeszcze do tego przenikały mnie wspomnienia związanie z moimi rodzicami. To wszystko było bardzo przygnębiające. Czułam wielki smutek.
Chcąc się uspokoić usiadłam przy brzegu zamarzniętego jeziora i rozpięłam płaszcz by się ochłodzić. Przyglądałam się sobie na lodzie jak w lustrze. Glaszcząc Mgiełkę usłyszałam jakiś głos.
- Witaj Avo - rzekł Dikstra, który się we mnie wpatrywał.
- Witaj - odpowiedziałam próbując ukryć smutek.
Basior usiadł koło mnie i spytał :
- Nie przeszkadzam Ci?
- Nie, to całkiem tak jakbym miała przyjaciela. - rzekłam lekko się uśmiechając.
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi. - odparł zdziwiony Dikstra.
- To miło z twojej strony... - rzekłam.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!