Wadera mówiła wszystko tak, jakby była to moja wina. Położyłem się, a kilka motylków odleciało z okolicy. Zan po prostu szła dość szybko w losową stronę. Znów ten ból głowy, a potem serca. Chciałem złapać jakąś mysz, bez fujowego powodu. Gryzoń jednak uciekł. Upadłem z bólem na ziemię, a moje ciało ogarnęły drgawki. Wszystko znów mnie bolało, oczy mi łzawiły, a ja nie mogłem nic zrobić. Nie widziałem już Zan. Nie mogłem myśleć o niczym innym, niż o bólu. Zan sobie poszła, a ja teraz umierałem.
<Zan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!