Postanowiłem wrócić do Zan. Miała na szyi supeł. Zawieszała go na drzewie. Sięgnąłem po pistolet.
-To nie jest sprawiedliwe-Uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Co?-Wróciła do zawiązywania sznura.
-Że młode wilki jak my umierają. Że to nie ja jestem odporny na Pożogę. Że tacy, jak ja, nie mają okazji dożyć starości. Że nie możemy skoczyć ze spadochronem, przejść po linie nad urwiskiem, albo wygrać zawodów międzynarodowych.
-Tak. To nie jest sprawiedliwe. Że nie możesz zaszaleć. Że nie możesz się zakochać. Tak, zgadzam się-Zawiązywała ciągle sznur, który bez przerwy się odwiązywał.
-Cóż, jedną z tych rzeczy mam zrobioną.-Mruknąłem wsadzając kule do pistoletu.
-Niech zgadnę, to ze spadochronem?-Powiedziała łagodnie. Podszedłem do niej i powiedziałem:
-Nie. To ostatnie, które powiedziałaś. To o zakochaniu się-Pocałowałem ją krótko z usta.
<Zan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!