Uwielbiałem jej towarzystwo. Była wprost słodka w swoim bycie. Położyłem się na łóżku i martwym wzrokiem wgapiałem w delikatne, krwistoczerwone okręgi wyryte na nieskazitelnie czarnym suficie. Dlaczego wybrałem akurat ten pokój, ten apartament w tym hotelu? Był to jeden z moich codziennych kaprysów. Ot taka zwyczajna zachcianka. Choć może chciałem zaimponować obiektowi moich westchnień? Huh... Obiekt westchnień... Jak to wspaniale brzmi... A jeszcze kilka godzin wcześniej nie wiedziałem, czy Isabella w ogóle żyje, czy nie jest przez kogoś "zaklepana". Jakże mi ulżyło, kiedy tak ciepło ponownie przyjęła mnie do swego kruchego serduszka. Uniosłem kąciki ust, wykrzywiając twarz w grymasie jakim był promienny, wyrażający rozmarzenie uśmiech. O czym marzyłem? Zapewne o czymś, co nazywało się przyszłością. Nie, ta nazwa kompletnie nie pasowała do mojego aktualnego stanu psychicznego, jak i fizycznego. Zauroczony zostałem przez dwie kompletnie odmienne damy- nieugiętą Avę oraz przesłodką Isabellę. U tej pierwszej uczucia moje zapewne były niestałe jak wiatr, zaś u drugiej... Do niej ciągnęło mnie jeszcze za tych świetlanych czasów, kiedy wszyscy żyli w błogiej nieświadomości przerażającego jutra.Zasłoniłem ręką oczy, zaciskając dłoń w luźną pięść. Musiałem wyglądać jak jakiś udający chorobę nastolatek, który nie zamierzał iść do szkoły z powodu sprawdzianu. W sumie... Chyba tak właśnie było. Jednak ja nie symulowałem, a naprawdę byłem w złym stanie zdrowotnym. Wspaniałe uczucie, tak słodkie i niewinne przeszywało mnie na wylot z dwóch stron, atakowało jak zdenerwowany, sprowokowany wąż. Podniosłem się do pozycji siedzącej, "zbudzony" cichym dźwiękiem. Czyżby Iska opuściła nareszcie łazienkę? Przeciągnąłem się leniwie i zwlokłem swe cielsko z łóżka. Robiłem to z niechęcią, gdyby nie zasady wpajane mi przez rodziców... przepraszam, przyszywanych rodziców... już dawno leżałbym plackiem i smacznie chrapał, wtulony w ciemnowłosą piękność. Wyjąłem jeden z jedwabistych ręczników, zabrałem ubrania na przebranie i grzecznie (choć z wewnętrznym oporem, jakbym coś przeczuwał) podreptałem do łazienki. Przez niewielką szybkę widać było, że ze środka sączyło się światło.
- Pewnie Isi zapomniała je wyłączyć.- tłumaczyłem
Zapukałem lekko, jednak nie doczekałem się jakiejkolwiek odpowiedzi. Nacisnąłem na zimną klamkę i otworzyłem drzwi. Z pomieszczenia wydobyła się fala gorąca. Lecz to nie przez to przybrałem barwę dorodnego buraka. Miałem przed sobą dorosłą już kobietę w pełnej okazałości. Policzki zaczęły piec mnie niemiłosiernie na widok jej wręcz idealnego ciała. Popatrzyła na mnie nieco spanikowanym wzrokiem. Szybko zasłoniłem oczy i ułożyłem swoje ubrania na szafeczce.
- Zero! Zboku!- pisnęła
- Przepraszam Is... Myślałem, że już wyszłaś...- zacząłem się tłumaczyć, nadal zasłaniając oczy
Szybko wycofałem się z łazienki.
- Ale wiesz Isi... Jesteś naprawdę piękna i nie masz się czego wstydzić.- powiedziałem, zamykając drzwi i zostawiając dziewczynę samą w dusznej toalecie
<Isabella? Długie! Udało się!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!