Siedziałam na wysokim głazie nad rzeką, wpatrując się w jej taflę. Moje myśli kłębiły się wokół Alphonsea. Nasz kontakt zupełnie zamilkł co dopierow mówić o związku.Tygodnie bez kontaktu. Po chwili to właś ie on pojawił się przede mną.
- Hej - powiedziałam głucho.
- A tobie co ?
Akurat teraz musiała nastać ta chwila ? Mówić czy nie ? Ale chyba nie mam wyboru..
- Al...Bo z nami koniec...
- Słucham ?!
- Bo ty nie utrzymujesz ze mną kontaktu a co dopiero mówić o tym uczuciu... Tego już nie ma...
- Sav nie rób tego.. Nie niszcz..
- Sam to zniszczyłeś... Żegnaj Al... - jęknęłam.
Odwróciłam się do niego tyłem i pobiegłam w las. Tak właśnie kończy się historia tej wypalonej miłości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!