-Super!-Krzyknąłem z pogardą w głosie i poszedłem ulicą w stronę przeciwną, niż on. Mówi to wszystko tak, jakby się o mnie..Troszczył? Nie, nie, nie, nie, nie, nie. Jemu chodzi po prostu o to, co czuje, jak ja zrobię coś złego. Chciałbym żyć jak Hiyori, Hae, albo ktokolwiek inny, kto nie jest cholernym Shinki. W pewnym momencie wszystkie lampy uliczne, które były w okolicy zgasły. Wspominałem już, że panicznie boję się ciemności? Nie? Teraz już wiecie. Zacząłem się trząść. W każdej chwili z ciemności miasta mógł wyłonić się ayakashi, a ja, jako Shinki nie mogę się sam obronić. Usłyszałem cichy szelest. Zamarłem. Uciekłbym, ale nie mogłem się ruszyć. Strach mnie sparaliżował. Z ciemności wyłonił się ayakashi. Był wielkości pokaźnej jaszczurki, a na bokach miał futerko. Miało ono biały kolor, a reszta ciała zjawy była zielona. Nie zachowywała się agresywnie. Odetchnąłem z ulgą, że nie jest to jakiś wielki stwór, tylko mała jaszczurka. Nie wiedzieć czemu, ayakashi zbadał powietrze językiem, niczym wąż. Na wszelki wypadek pobiegłem za siebie. Nagle wpadłem na kogoś. Kurwa, pomyślałem. W pewnym momencie zauważyłem błękitne oczy. Czy to był..Yato? Odsunąłem się od chłopaka i rzuciłem krótkie:
-Ekhem, sory.-Minąłem go, a ten dogonił mnie i w ciszy poszliśmy do watahy. Ciekawe jest to, że kiedy się nie odzywa, jest nawet znośny.
<Yato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!