Wstałam rano. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Przeciągnęłam się i poszłam się ogarnąć. Po chwili zeszłam na dół tuptając po schodach moimi kapciami. Przetarłam zaspane oczy. Zobaczyłam Neptuna, który właśnie zanosił śniadanie do stołu. Podeszłam do niego i przytuliłam go.
- Dzień dobry - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cześć kochanie. Zrobiłeś śniadanie? - zapytałam przyglądając się jedzeniu.
- Tak. Smacznego.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się ciepło.
Zasiedliśmy do stołu. Szybko zjedliśmy posiłek. Było przepyszne. Nie miałam pojęcia, że Napi potrafi tak dobrze gotować. Po śniadaniu pozmywaliśmy razem naczynia. Oczywiście nie mogło się to obejść bez wygłupów. Później zrobiłam kawę i usiadłam z narzeczonym w salonie. Pilismy napój rozmawiając. Po chwili przytuliłam się do chłopaka.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też.
Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu. Cisza i spokój - tego mi było trzeba. Po chwili zerknęłam na okno. Świeciło lekko słońce.
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponowałam uradowana.
- Z chęcią - odparł z uśmiechem.
- No to super! Idziemy!
Ubraliśmy kurtki i buty. Następnie wyszliśmy z mieszkania. Neptun zamknął drzwi na klucz. Skierowaliśmy się do windy. Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Splotłam nasze dłonie. Ruszyliśmy na przód. Pogoda była cudowna. Chłodny wiaterek rozwiewał moje długie blond włosy. Dzięki słońcu było całkiem ciepło. Po jakimś czasie doszliśmy do parku. Usiedliśmy na tej samej ławce co kiedyś. Przytuliłam chłopaka.
< Neptun? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!