-Jasne, mamciu!-szeroki uśmiech zagościł na moim pyszczku.
-To jutro z samego rana wyruszymy-wadera odwzajemniła gest.
Wróciłyśmy do jaskini. Al'a jeszcze nie było. Po drodze upolowałyśmy i zjadłyśmy sarnę. Powoli zapadał wieczór. Usiadłam na moim posłaniu.
~~~*~~~
Obudziłam się rano. Sama nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Śniadanie czekało. Mama i Al.też już nie spali. Zjedliśmy śniadanie. Razem z mamą pożegnałyśmy się z mamą. Wadera spakowała nam wszystkie, potrzebne rzeczy wczoraj, późnym wieczorem. Wyszłyśmy z jaskini.
<Mamciu? Przepraszam...za długość i wgl>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!