- Co tak długo? Kobieto, gdybyś zamieniła ten czas na żarcie wykarmiłabyś połowę Afryki! A wiedz że tamte osobniki są bardzo żarłoczne. - parsknąłem. Iries sprezentowała mnie srogim wzrokiem. Już lubię tą babkę.
- No już już przestaję. - westchnąłem, przewracając na bok oczami. - Pomidorku. - dodałem, gwałtownie wstając ze śniegu. Wiedziałem, że nie dożyję obiadu, a był dość blisko. Poczułem zimno na karku, ponieważ Iries z przekleństwami na pysku rzuciła we mnie śnieżką, następnie soplem lodu. To ostatnie zręcznie udało mi się wyminąć. Wrzasnęła coś w stylu zginiesz marnie po czym pobiegła w moją stronę. Z zawadiackim śmiechem zmieniłem się w kota, a że byłem niski, to wadera z impetem wleciała w zaspę śniegu. Ponownie przyjąłem swoją formę i stanąłem nad samicą z szarmanckim uśmiechem.
- Przepraszam, złociutka. - wydąłem usta. Z warknięciem Iries wypełzła z górki, następnie stało się coś niespodziewanego. Po prostu policzyła do dziesięciu. Na jej pyszczku pojawił się sztuczny grymas. Chyba się jej to nie spodobało.
- Słuchaj ty nadęty bufonie. - zaczęła. - Nie mam zamiaru się więcej z tobą droczyć. Albo przestaniesz i dasz mi spokój, albo ogarniesz się, potem staniesz kilometr ode mnie. Poza tym, jestem głodna. - syknęła.
- Cześć Głodna, jestem Kayun! Jeżeli Głodna jest głodna, można iść na polowanie. - prychnąłem. Pisnęła nadzwyczaj głośno, wyrażając swoje niezadowolenie. Zakryłem prawy policzek łapą, mrużąc oczy. Zaśmiałem się pod nosem, usiłując nie wybuchnąć od tego pisku.
< Iries? :') >
- No już już przestaję. - westchnąłem, przewracając na bok oczami. - Pomidorku. - dodałem, gwałtownie wstając ze śniegu. Wiedziałem, że nie dożyję obiadu, a był dość blisko. Poczułem zimno na karku, ponieważ Iries z przekleństwami na pysku rzuciła we mnie śnieżką, następnie soplem lodu. To ostatnie zręcznie udało mi się wyminąć. Wrzasnęła coś w stylu zginiesz marnie po czym pobiegła w moją stronę. Z zawadiackim śmiechem zmieniłem się w kota, a że byłem niski, to wadera z impetem wleciała w zaspę śniegu. Ponownie przyjąłem swoją formę i stanąłem nad samicą z szarmanckim uśmiechem.
- Przepraszam, złociutka. - wydąłem usta. Z warknięciem Iries wypełzła z górki, następnie stało się coś niespodziewanego. Po prostu policzyła do dziesięciu. Na jej pyszczku pojawił się sztuczny grymas. Chyba się jej to nie spodobało.
- Słuchaj ty nadęty bufonie. - zaczęła. - Nie mam zamiaru się więcej z tobą droczyć. Albo przestaniesz i dasz mi spokój, albo ogarniesz się, potem staniesz kilometr ode mnie. Poza tym, jestem głodna. - syknęła.
- Cześć Głodna, jestem Kayun! Jeżeli Głodna jest głodna, można iść na polowanie. - prychnąłem. Pisnęła nadzwyczaj głośno, wyrażając swoje niezadowolenie. Zakryłem prawy policzek łapą, mrużąc oczy. Zaśmiałem się pod nosem, usiłując nie wybuchnąć od tego pisku.
< Iries? :') >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!