Każde z nas poszło w swoją stronę. Ruszyłam na poszukiwanie czegoś słodkiego i gazowanego, pomijając fakt, że było za zimno na napoje typu Coca Cola. Miałam zamiar wykorzystać te kilka wolnych minut na odsapnięcie po przejażdżce diabelskim młynem. Obiekty moich poszukiwań znalazłam przy jednym z wielu kolorowych stoisk. Starszy mężczyzna uwijał się szybko, z obsługiwaniem długiego ogonka klientów. Kupiłam sporą porcję waty cukrowej i Pepsi. Na zmianę skubiąc różowy przysmak i pijąc, zajęłam jedyną wolną ławeczkę, w stosunkowo małej odległości od Sky Flyer'a. Krzyki, śmiechy, mechaniczne dźwięki wydawane przez atrakcje wesołego miasteczka- to wszystko łączyło się w jeden, nieustanny szum. Wędrowałam wzrokiem po najbliższej okolicy, na chwilkę skupiając się na kimś w stroju pomarańczowego dinozaura. Wokół niego skupiła się grupka większych i mniejszych dzieci, które popiskiwały, w odpowiedzi na wygłupy "puchatego stworka". Westchnęłam cicho, a moje myśli popędziły zupełnie innym torem. Pomyślałam o mężczyźnie, który wywoływał u mnie sprzeczne emocje. Raz miałam ochotę spędzić z nim resztę życia, zaś w następnej chwili mogłabym rozerwać go na strzępy. Chociaż... Ostatnio górowały te miłe uczucia, zdecydowanie będące po stronie Kahir'a. Eh... I jakie wnioski miałam z tego wywnioskować? Czyżbym... Nie, to było niemożliwe. No tak względnie niemożliwe, ale może jednak zdarzył się cud i taka stara wyjadaczka jak ja ponownie się zakochała? Albo dałam się ponieść, co miało swoje skutki w przeszłości, ale też teraz. Aż podskoczyłam, kiedy wiadomy ktoś się do mnie odezwał. Popatrzyłam na wysokiego chłopaka, uśmiechając się lekko.
- I jak było na tym... eee... jak to było... Sky Flyer?- zapytałam
<Kahir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!