Wigilia zapowiadała się nieciekawie. Generalnie nic się nie działo. W postaci Caith Sith siedziałam w kawiarnii, powoli pijąc gorącą kawę w biało-zielonym kubku. W kawiarni siedział oprócz mnie tylko jedna osoba. Wysoki chłopak czytający gazetę. Na jego stoliku leżał talerzyk, a na nim; kawałek ciasta matcha. Obok talerzyka była filiżanka pełna kawy z mlekiem. Wzięłam kolejny łyk napoju. Zegar nad wejściem do kawiarni wskazywał godzinę 17:43. Kawiarnia była dość ciekawym miejscem. Można było zamówić wszystko, czego dusza zapragnie. Może powinnam nazywać ją restauracją.
-Poproszę taco w kukurydzianej tortilli. Mocno pikantne.-Zamówiłam szybko posiłek, a już po 5 minutach moje zamówienie było zrealizowane. Zapłaciłam banknotem dziesięciozłotowym. Kelnerka szukała kilku monet, by móc dać mi resztę, ale ja szybko powiedziałam:
-Reszta dla pani. Tak na święta.-Wrzuciłam jeszcze pięć złotych do słoika na napiwki. Ciszę przerwał nagły dźwięk dzwonka. Ktoś wszedł do kawiarni. Instynktownie obróciłam się. Wysoki koleś w płaszczu usiadł nieopodal. O ile się nie mylę, był to Kazan z Watahy Niebieskiej Zorzy.
<Kazan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!