Skrzyżowałem ręce na piersi. Co myślałem o dziewczynie siedzącej niecałe pół metra ode mnie? Hm... Zacząłem huśtać się na krześle. W przód i w tył, w przód i w tył... Ava... Niby tak nieśmiała, a jednak waleczna i wygadana. Jak na dzień znajomości oboje wiele przeszliśmy i to połączyło nas więzami łączącymi znajomych, czy też kolegów. Udało jej się dotrzeć do mnie szybciej niż komukolwiek wcześniej i raczej nikt już więcej nie dokona takiego wyczyny jak ta jasnowłosa istotka.
- Lubię cię.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą- Nawet bardzo. Zaimponowałaś mi odwagą i tym, że byłaś w stanie poświęcić swoje zdrowie dla dupka, którego dopiero co poznałaś. No i... Jesteś pierwszą osobą, przy której nie noszę maski. A to jest już wyczyn godny prawdziwej artystki.
Tak, udało mi się sklecić kilka spójnych zdań. Nawet ulżyło mi, kiedy o tym wszystkim powiedziałem. No... i tak prędzej, czy później powiedziałbym jej o tym, że traktuję ją jak koleżankę, rówieśniczkę... Osobę godną zaufania.
<Ava? Heh... Wen kaputen>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!