Spacerowanie przez zaspy śniegu było bardzo przyjemne.Słonce świeciło na niebie ale było widać czarne chmurki.Coś kapnęło mi na nos,była to woda deszczowa.Zaczęło coraz mocniej padać ,a ja wraz z Diegiem uciekaliśmy w popłochu do najbliższej jaskini.Było w niej zimno i ciemno , lecz trochę światła dziennego wpadało do owej jaskini.Deszcz był coraz bardziej mocniejszy, więc coraz bardziej traciłam nadzieję na powrót do groty.Basior próbował mnie pocieszyć lecz cóż na próżno.
Jaskinia była przepiękna to była prawda ,lecz tęskniłam za swoją własną.Noc szybko nastała więc musieliśmy tu przenocować to była sprawa oczywista.Szukaliśmy miejsca do spania kiedy nagle pojawił się nie kto inny jak Plushtrap mój towarzysz.Basior uśmiechnął się na widok Plushtrapa ,a ja ich obu ze sobą zapoznałam.Kiedy w końcu nadeszła chwila by powiedzieć sobie "Dobranoc"poczułam miłe uczucie.Nigdy nie zaznałam miłości jednak to uczucie było mi nie obce.Tej nocy łatwo ,zasnęłam zastanawiając się czy to przypadkiem nie jest sen.
-------------Rano-----------------------------------------
Kiedy się obudziłam pierwsze co zrobiłam to poszłam wyjrzeć czy przestało lać.Na moje nieszczęście na dworze padało i padało.Wróciłam zobaczyć czy Diego i Plushtrap się obudzili,zajrzałam do nich lecz oni spali w najlepsze.Zapowiadało się na to że spędzimy kolejną noc w jaskini.Nie było mi to oczywiście na rękę ,no ale co poradzić takie jest życie.Po godzinie wszyscy już się obudzili ,lecz pozostawało nadal pytanie co będziemy jeść.Szczerze rzecz ujmując byłam strasznie głodna.Diego jak i Plushtrap też na takich wyglądali.Moja zraniona łapa wciąż piekła ale ból był do zniesienia.Chodziłam bez sensu po jaskini ,w poszukiwaniu jakiegoś przejścia lub czegoś podobnego,lecz niczego takiego nie znalazłam.Godziny mijały powoli,ciągnąc się niczym niekończący się tunel.Było dopiero południe ,a wszyscy byli głodni ,a deszcz padał i nie wyglądało jakby miało się to zmienić.Chodziłam po raz setny w poszukiwaniu przejścia lecz owe poszukiwania były bezowocne.Nastała noc i wszyscy położyli się spać.Chyba się zakochałam w Diego...i po tej myśli pogrążyłam się w głębokim śnie.
--------------------Rano dzień 3 siedzenia w jaskini----------------------------
Przebudziłam się jak zwykle oni spali więc bezszelestnie ruszyłam sprawdzić czy przestało padać.Sytuacja się pogorszyła...ulewa zalała część jaskini ,a na dworze padało jeszcze mocniej ,a towarzyszyły temu wszystkiemu pioruny.Po raz kolejny chodziłam bez najmniejszego sensu.Aż do czasu kiedy Diego zawołał:
- Andromedo znalazłem jakieś przejście!-
-Zaraz będę!- zawołałam
Pobiegłam ile sił w nogach z nadzieją że uda nam się znaleźć wyjście z tej groty.Mój towarzysz biegł za mną.Diego znalazł korytarz.A my nie zastanawiając się poszliśmy nim by zobaczyć dokąd prowadzi.Było ciemno i zimno ,a pulsujący ból dawał się we znaki.Lecz mimo wszystko szłam dalej za basiorem.Wydawało się iż korytarz nie ma końca i doprowadzi nas donikąd.Myliłam się..Byłam bardzo głodna,z każdą chwilą czułam że jesteśmy coraz bliżej.Po dwóch godzinach wędrówki wydostaliśmy się z korytarza ,a wydostaliśmy się.Znaleźliśmy się w Jaskini Erosa.Doskonale ją pamiętałam.
<Diego?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!