Mierzyłem wzrokiem waderę po raz kolejny w ciągu tych kilkunastu niezręcznych sekund. Rozglądałem się dookoła chcąc czmychnąć, bo naprawdę nie lubię towarzystwa, a już na pewno nie płci żeńskiej.
- Dobra mała, muszę spadać - warknąłem na nią cicho, pomimo tego, że gdzieś tam w środku wcale tego nie chciałem. Odsunąłem się kilka metrów i zacząłem odchodzić. Uśmiechnąłem się jak psychopata, kiedy wyczułem mięso, więc ile sił w nogach pobiegłem w tamtą stronę, słysząc nawoływania wadery.
<Amortencja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!