- Twoja fryzura też nie gorsza - zaśmiałem się.
Sav zrobiła minę obrażonej pięciolatki, ale zaraz wybuchnęła śmiechem. Wstałem z miękkiego łóżka i wyjrzałem przez okno. Tak, nadal trwała nawałnica, ale już jutro miała przejść. Pobiegłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic, przebrałem się... No, czyli po prostu codzienna toaleta. Już w chwili mojego wyjścia, łazienkę natychmiast zajęła Savey. Uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem do kuchni, żeby zrobić śniadanie. W mieszkaniu panował półmrok. Zrobiłem nam na szybko tosty, posmarowałem Nutellą i zaniosłem do salonu. Jako, iż doskonałym kucharzem to raczej nie jestem, oczywiście się przypaliły, więc sobie wziąłem te bardziej spalone, a Sav zostawiłem te dobre. Akurat, gdy miałem zabrać się za robienie nam czegoś do picia, moja współlokatorka wyszła z łazienki.
- Kawa czy herbata? - zapytałem z uśmiechem.
- Kawa - odparła krótko.
- Jak pani sobie życzy - powiedziałem, kłaniając się lekko.
Zgodnie z życzeniem "jej królewskiej mości", zrobiłem nam kawę i wraz z Sav usiedliśmy na kanapie w salonie.
- Oglądamy coś? Może horror? - zaproponowałem.
< Savey? Takie to lipne. Przepraszam... ;-; >
~Miu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!