- Elo Elfik – odpowiedziałam niby pijana, machając mu ręką przed nosem.
Ten tylko przewrócił oczami i pociągnął mnie w moją stronę, nie pozwalając powrócić mi do przyjaciółki i jej przedziwnego towarzysza.
- Co się z tobą dzieję? – zapytał, odciągając mnie dalej.
- Elfciu kochany ale nie widzisz, że dobrze się bawię, śmieję, a nie płacze i do tego odnalazłam starych przyjaciół? Pocieszyłbyś tą swoją mordulcię i tam uśmiechnął się lekko!
Wtedy właśnie mężczyzna obdarzył mnie uśmiechem i puścił ramię. Oboje podeszliśmy powolnym krokiem, do Moonci i pana półnagiego, przedstawiając przy tym sługusa Haego. Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Ciekawe co się stanie, jakby tak sobie zrobić mały wyścig? Pociągnęłam przyjaciółkę za ramię, pozostawiając magiczne istoty same sobie, by wytłumaczyć jej zasady gry.
- Patrz, biegniemy, wskakujemy na plecy i każemy biec sprintem do tamtego drzewa, rozumiesz?- zapytałam szybko.
Ta na początku skrzywiła się lekko, lecz już po paru sekundach cwany uśmieszek zagościł na jej twarzyczce.
- Na trzy…. Raz… Dwa… - szepnęła by już po chwili głośniej powiedzieć ostatnie słowo – trzy!
Rzuciłam się pędem w stronę białowłosej istoty, zajmując miejsce na jej plecach.
<Moonciu? Odwala XDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!