28 maj 2016

Od Nenyto cd Disapre

-Dis! - Krzyknąłem do niej, gdy tylko zaczęła biec. Chciałem już za nią ruszyć, jednak zrezygnowałem. Wziąłem głęboki oddech i spuściłem wzrok w dół.
-Nie warto. - Stwierdziła Adey. Kiwnęła głową zapraszając na dalszą część spaceru. Zwróciłem się ku niej i zrobiłem kilka kroków w przód. Pomimo pociągającej wadery, odwróciłem się i jeszcze raz zerknąłem za Disapre. Dlaczego się tak zachowała? Zrobiłem coś złego? Przecież przed chwilą dopiero co ją ocaliłem... A może miałem przewidzenia? I ja ten atak sprowokowałem? Wszystko pomieszało mi się w głowie.
Wraz z moją dawną miłością zeszliśmy stromą górką w dół. Była tam rzeczka, a przy niej zwierzyna. Gdzieś dalej ujawniała się tęcza powstająca od wodospadu. Piękności zaproponowała aby tam się zatrzymać. Nie mogąc odmówić, przytaknąłem.
-Tak właściwie czemu nagle mnie odnalazłaś i postanowiłaś mi wybaczyć? - Rzuciłem od razu po dojściu na miejsce.
-Kochany... Wiem, że niszczyłam nasz związek przez dogadywanie. Śmierć małych kuleczek dobiła mnie bardziej. Taka trauma. Gdy mnie zostawiłeś załamałam się kompletnie. Miałam o Tobie strasznie złe zdanie. Wtedy... widziałam Cię jak wchodziłeś do tamtego budynku. A potem? Śmierć. Wilk nieszczęścia, widać... dlaczego tylko one?
-Nie owijaj w bawełnę, mów...
-Minął rok, przeżyłam to i tamto. Przemyślałam... Chcę to odnowić. Być z Tobą. Kochać Cię! Jednak wiem, że Ty tego nie chcesz... - Spojrzałem w jej oczy, był w niej blask nadziei a zarazem pewna nienawiść.
-Nie raz Ci mówiłem, ale nie słuchałaś. A Disapre? Przesadziłaś. - Odbiegłem od tematu. Pogubiłem się w jej słowach, a zarazem w swoich. Chyba nadal ją kochałem, ale nie mogłem żyć z kimś, kto będzie mi wytykał moją rasę... Śmierć Lily i Toast'a była dla mnie znacząca. Nadal miałem przed oczami ich słodkie mordki, gdy umierały. Ginęły w płonącym domku wśród drzew. Nieopisane nieszczęście przyszło same. Jakby byli zaklęci. Jednak to ona wtedy lufrowała z Vasster'em. Ah...
Nagle nad moją głową zaświeciła żarówka. Po właśnie tamtym zdarzeniu w swoim odbiciu w jeziorze ujrzałem kogoś, kto jest wart kogoś więcej. Nie Adey, nie Vasster'a. Fałszywa siatka znajomych, którą zaniedbałem. Winny był mój brat. To on mnie zdradził.
W moich myślach pojawiła się patologia. Łączyłem wątki, myśli. Pomieszało mi się wszystko. Nie mogłem, to wszystko wydało się tak banalnie proste, głupie.
-Kochałaś go? - Mruknąłem spuszczając wzrok.
-Kogo?
-Vasster'a. Mojego brata. To z nim spędzałaś tamten dzień. Wtedy był pożar. Wtedy Ekko był ze mną i był bezpieczny. Pomimo, że mieli krew mojej rasy. Wielkiego nieszczęścia...to nie był przypadek, źe źgineli. - Uświadamiając sobie tą sprawę, wyprostowałem się i głęboko westchnąłem.
-Nie powiem, ale nadal ma smykałkę do rzeczy w łóżku. - Uśmiechnęła się zalotnie i podesźła.
-Na prawdę? Powinnaś się leczyć. Wraz z tym idiotą. Jesteś prostacką dziwką nie umiejącą się pogodzić z odejściem bliskich przez Ciebie. Próbujesz mi to wmówić, a tak naprawdę to ty okazałaś się być tym problemem w moim życiu. Nie ja Twoim. - Wytknąłem do niej łapę i uderzyłem w klatkę piersiową. Naburmuszony odwróciłem się i odbiegłem w stronę, gdzie zniknęła Disapre.  Adey? Zaśmiała się i o ile się nie mylę ruszyła powolnym krokiem za mną.
 Dzięki dobremu węchowi odnalazłem ją i cichym krokiem podszedłem pod drzewo.
-Disapre... przepraszam. Nie miało tak wyjść. - Spoglądałem w górę, na gałąź gdzie siedziała zrozpaczona wilczyca.
-Idź sobie do niej, przecież tylko ona jest ważna. A nie przyjaciele. - Jej głos zadrżał.
-Na prawdę, nie... miałaś rację. Wiem.. wiem, że jestem kretynem. Że w moim życiu jest tylko ból, nieszczęście, śmierć i co najgorsze utrata bliskich. A jesteś mi właśnie taką osobą. - Te słowa dla niej pewnie nic nie znaczyły. Cicho siedziała tam w gorze... Nie mogąc wytrzymać wspiąłem się w górę i usiadłem obok niej. Zmieniłem się w człowieka.
-Kłamiesz.
-Nie myśl tak. Straciłem od chuja rodziny, znajomych. Nie chcę Ciebie stracić. Nawet jeśli nie uwierzysz będę tutaj. - Sapnąłem i palcem wskazałem jej serce. - Jeśli tylko będziesz chciała... opowiem Ci wszystko. Do sedna... a to oznacza wielkie zaufanie. - Westchnąłem i przytuliłem się do wilczycy.
__________________
Disapre?:c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!