Uśmiechnęłam się do dziewczynki w odpowiedzi.
- To jest moja powinność. Jeśli będziesz miała problem, to nie wahaj się do mnie przyjść. Zawsze postaram ci się pomóc. - zakończyłam monolog otwarciem drzwi do drewnianego domu, zapraszając gestem dziewczynę. W niedużym przedsionku znajdowały się dwie pary butów, kurtka oraz płaszcz zawieszone na haczyku. Z okna było widać zioła po obydwu stronach rzeki. Zerknęłam przelotnie na dziecko. Zauważyłam na jej twarzy grymas bólu. Zioła przestały działać. - pomyślałam. Przeprowadziłam młodą przez część salonu, w którym znajdowały się schody na piętro, i wskazałam jej kuchnię połączoną z pokojem, w którym się znajdwałyśmy.
- Chciałabyś herbatę? - zapytałam ją, spoglądając przy okazji na uprawy. Nie otrzymawszy odpowiedzi odwróciłam się w stronę dziewczynki. - Jeśli tak bardzo cię boli, mogę dać ci morfinę. Jednak trzeba ją wprowadzić dożylnie. Miksturą będę mogła zająć się wtedy, gdy będę miała pewność, że z tobą będzie dobrze.
< Anabel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!