Miałam robić za opiekunkę? Przecież nie taka była rola mistrza. Normalnie to powinnam uczyć nówkę tylko zawodu, a nie być całodobową niańką... Westchnęłam ciężko, patrząc na rozdygotaną kupę futra. W takich chwilach jak ta cieszył mnie fakt, że mama nie mogłam mieć potomstwa. Za dużo problemu z tymi dzieciakami. Rzuciłam okiem na młodą, która chyba postanowiła udawać trupa. Albo nie. Poprawka, zaczęła skamleć. Ups... Puściłam jej ogon, nadal nie spuszczając z niej wzroku.
- Jeszcze raz, a go stracisz- poinformowałam ją nieco znużonym tonem.
- D... dobrze...
Przykucnęłam na jedno kolano, opierając na nim rękę.
- Wiesz, że mieszkam w mieście? Nie w jaskini, jak większość, a w mieście. Więc, skoro mam się tobą opiekować, to jedno jest bardzo istotne i wymagane. Musisz umieć zmieniać postać z wilczej na ludzką. Potrafisz?
Pokręciła łebkiem. Kolejne westchnienie wyrwało się z moich ust.
- Skup się, młoda. Odetchnij, pomyśl o ludzkim ciele. Jak chciałabyś wyglądać. Wyobraź sobie każdy detal, to podstawa zmiennokształtności. Będziemy tu siedzieć, dopóki się nie nauczysz. A potem... Pójdziemy do mnie, zakwateruję cię, zjesz coś. O i jeszcze stanowisko. Uczę tych wojennych, w których używa się siły. Obrońca, zabójca... Rozumiesz? Wybierz któreś do jutra, kej?
<Amisza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!