- Idź na górę i połóż się. Zaraz przyniosę ci herbatę. - powiedziałam, widząc stan dziewczynki. Ta pokręciła przecząco głową.
- Nie chcę, wszystko jest dobrze. - odparła niemrawo.
- Właśnie widzę.. - mruknęłam. - Przecież zdaję sobie sprawę z tego, że jesteś zmęczona dzisiejszym dniem. Możesz zająć pokój naprzeciw schodów. Jest wielkości mojej sypialni, ale nic w nim nie robię. - oznajmiłam, wracając do zaparzania wody. Wyjęłam kubek z szafki i włożyłam do niego herbatę o smaku owoców leśnych. Dziewczynka niechętnie ruszyła na górę, jednak w tym przypadku byłam nieugięta. Odprowadziłam ją wzrokiem na górne piętro, po czym zalałam wrzątkiem torebkę herbaty. Zostawiłam naczynie na blacie, aby płyn się trochę ostudził, i weszłam do pokoju obok, w którym znajdowały się zioła, opatrunki i tego podobne. Wyjęłam szklaną flaszkę i wsypałam do niej sproszkowane płatki róży. Wlałam trochę soku z aloesu i dodałam parę kropel Złotej Wody. Wszystko to zmieszałam razem, dzięki czemu eliksir zyskał koloru ciemnofioletowego. Wzięłam również bandaże, agrafkę i emulsję, która uśmieża ból. Wróciłam do kuchni i wzięłam do jednej ręki ciepłą herbatę, a do drugiej bandaż i miksturę, po czym ruszyłam do rannej. Zapukałam w drewniane drzwi i z lekkim uśmiechem je otworzyłam.
- Jak się czujesz? - zapytałam, zerkając na dziewczynkę.
- Nie najgorzej. - odparła. Westchnęłam cicho i położyłam na stoliku kubek.
- Pokaż rękę. - powiedziałam, uprzednio wskazując na łóżko. Ta niechętnie wyciągnęła ranną kończynę w moją stronę. Wzięłam na palce trochę przezroczystego płynu i delikatnie wtarłam go w skórę otaczającą ranę. Następnie nałożyłam na nią bandaż i spięłam go agrafką. Chwilę później wręczyłam dziewczynce fioletową miksturę.
- Wypij to. Uśmierzy twój ból i przyspieszy gojenie. Poza tym, jest całkiem smaczna. - dodałam, uśmiechając się niepewnie.
< Anaa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!