Patrzyłam niepewnie to na kubek, to na wilczycę o białych, pięknych
skrzydłach. Powąchałam brązowy płyn. Pachniał... Czekoladą. Upiłam
trochę płynu. Smak też miał normalny. Ostatnio straciłam pewność siebie,
ale że trzęsłam się z zimna, zaczęłam łapczywie pić. Napój rozgrzał
mnie trochę i poczułam się lepiej. Wadera nie wyglądała na agresywną,
ale przecież pozory często mylą. Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą
Hiro. Czułabym się pewniej. W każdym bądź razie zapadła niezręczna
cisza, którą przerwałam.
-Czy... Czy mogłabyś mnie wypuścić?-zapytałam patrząc na nią.
-W taką pogodę? Zaczekaj, aż przejdzie burza, dobrze?-odpowiedziała
spokojnym głosem.-Jak masz na imię?-dodała po chwili, ja jednak nie
odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru. Co jak najpierw chce po prostu
zdobyć moje zaufanie? Nie zaryzykuję... No chyba że gdybym udawała...
Mogłaby uciec...
-Anabel.-wydukałam krótko.-A... A ty?
-Rose
(Rose?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!