26 maj 2016

od Amiszy cd Moon

Moon niosła mnie za grzbiet bardzo mocnym uchwytem swojej dłoni, gdy byliśmy już u Urazy, Moon rzuciła mną jak stary worek kartofli.Poturbowana walnęłam o jakiś regał z książkami.
-Uraza, tu jakaś rozbeczana przybłęda wtargnęła na teren watahy, co z nią zrobić?
Uraza była waderą z karmelowym kolorem sierści, i nie była taka sroga jak Moon.
-Zatrzymajmy ją-rzekła spokojnie
Wygramoliłam się z pod pułki na książki, Moon jednak znowu mocno chwyciła mnie za grzbiet
-Moon, odłóż ją...bo dziecku jeszcze zrobisz krzywdę-rzekła Uraza
-Jakoś nie wygląda, co z nią zrobić?
-Nie wiem, nakarm ją...daj jakieś zajęcie...niech robi coś pożytecznego, niech będzie twoją podopieczną...
-Coo kur*a!-warknęła Moon i spojrzała na mnie jak na jakieś ohydne coś- mam niańczyć jakąś gówniarę!
Uraza spojrzała na Moon bardzo dziwnym wzrokiem, Moon wzdychnęła i upuściła mnie na ziemię, już miałam uciec ale Moon nadepnęła mi na ogon, pisnęłam.

<Moon>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!