Sama nie wiedziałam, czy mam odpowiadać na to wszystko, czy mam mu to
wszystko wybaczyć, tak po prostu zapomnieć. Czując jak mnie przytula,
pierwszy raz, tak sam od siebie, zaczęłam myśleć jeszcze bardziej
gorączkowo. Mruknęłam cicho, kładąc pyszczek na jego kolanie,
przyglądając się wtedy jego oczom. Nie widziałam w nich rzadnego
podstępu, tylko żal i stuprocentową szczerość. Zamknęłam oczy, znów
skupiając się na rozmyślaniu. Te wszystkie słowa, to co mówił stojąc na
dole i będąc tutaj obok, czy to wszystko było prawdą? Czy chce mnie
odepchnąc jeszcze raz? A może jednak mu zaufać? Traktować tak jak przed
tą cała akcją? Chyba to będzie najlepsze z możliwych rozwiązań.
Zamieniłam się w człowieka, po czym przysunęłam do chłopaka. Nie miałam
siły nic mówić, odważyłam się jednak objąc go ramionami i przytulić tak
jak nigdy wcześniej. Złapałam Nena za bluzkę, wtulając głowę w jego
klatkę, by powstrzymać jęk, który wyrywał się z mego wnętrza. Lecz gdy
już miałam się odezwać, przerwało mi łamanie gałęzi. Biała postać
wyłoniła się zza drzew, przyglądając nam się uważnie. Nenyto odwrócił
wzrok, wpatrując się we mnie. Ja natomiast zamknęłam oczy, nie zwracając
uwagi na to co się mogło zaraz stać. Zaczęłam się jednak mimowolnie
trząść.
- Ojej jak słodko - zaśmiała się Adeya - przyjaciele w objęciach ojoj...
- Jak widzę masz z tym jakiś problem - to był głos znanej mi postaci,
czyli jednak Xard nie zostawił mnie ani na dwie minuty? - ale wiesz co?
Dawno już nie jadłem wilczego mięsa, a właśnie jakoś zgłodniałem -
powiedział szybko, rzucając się za nią w pogoń.
Wiedziałam, że nic jej nie zrobi, a tylko niedopuści, by kręciła się w
okolicach. Trzęsłam się jednak dalej, jakby wszystkie emocje jeszcze ze
mnie nie zeszły. Wszystko to działo się tak szybko, że w jednej chwili
zrozumiałam, że na prawdę mi na nim zależy. Uspokoiłam oddech, by móc
powiedzieć parę słów, które tak bardzo leżały mi na sercu. Było to
jednak zbyt trudne, gdyż za każdym razem gdy otwierałam usta, wydobywał
się z nich cichy jęk. Poczułam wtedy, że Ne, głaszcze mnie po włosach,
co stopniowo zaczęło mnie uspokajać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na to
co się działo w oddali. Słońce chyliło się ku zachodowi, przez co na
nasze twarze padały ostatnie, jego promienie. Byliśmy tak daleko od
naszej watahy, przez te dwa dni, że poczułam, jakbym znowu mieszkała w
tym miejscu. Przekonałam się, że czasami trzeba powalczyć, by móc coś a
raczej kogoś odzyskać, że te wszystkie rany były watre, nawet tej
krótkiej chwili. Pociągnęłam desperacko koszulkę Nena, biorąc przy tym
kolejny oddech, po którym w końcu udało mi się odezwać:
- Nie rób tak już... - jęknęłam - nie odtrącaj mnie...
__________________
Ne? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!