13 maj 2016

Od Elandiel - Cd. Anabel

Drogę przebyłyśmy w milczeniu. Jednak nie w tym niezręcznym. Pozwoliłam młodej znajomej ale nieznajomej podziwiać spokojnie widoki. Ja zaś zaczęłam się zastanawiać nad tym, gdzie przesiałam księgę z eliksirami leczącymi.
Mam nadzieję, że nie znalazła jej Naimi. - pomyślałam. - Gdyby tak się stało, książka byłaby cała pogryziona..
Zmartwiło mnie to trochę, jednak wierzyłam, że towarzyszka była na tyle inteligentna, że nie dorwała się do moich zapisek. Ale było coś, co zmartwiło mnie bardziej. Nie było nam dane dotrzeć w spokoju do domu. Szelest, który usłyszałam, uznałam za niepokojący, aczkolwiek zignorowałam to.
- Schowaj się za mną. - odezwałam się przyciszonym tonem do dziewczynki.
- Co się dzieje? - zapytała zdezorientowana. - Usłyszałaś coś?
Pokiwałam głową, przyznając jej rację. Tym razem do moich uszu dobiegło gardłowe warknięcie, wcześniej zagłuszone przez szeleszczenie liści i trawy. Rozglądnęłam się zaniepokojona. Ów dźwięk zdawał się docierać ze wszystkich kierunków, jednak wydawany był przez jedno stworzenie. Zbliżyłam się więc do małej blondynki i wzięłam ją na ręce.
- Nie wiem, z której strony to coś nadchodzi. Wolę więc mieć cię cały czas na oku. - wyjaśniłam jej, zmieniając chwyt tak, że trzymałam ją teraz tylko jedną ręką. Drugą zaś wykreśliłam w powietrzu runę. Przypominała ona różę wiatrów, a jej nazwa to Fashe. Wraz z wypowiedzeniem tego słowa runa zabłysnęła na liliowo i rozpłynęła się w powietrzu.
- Fluseve.. - mruknęłam pod nosem. - 22° na południe, 160° na wschód..* Nie zdążymy uciec.. - dokończyłam. 
- Umrzemy? - zapytała z rozbrajającą szczerością. Z trudem wytrzymałam to, aby się nie roześmiać.
- Skąd. Może i wygląda strasznie, ale mając odpowiednie umiejętności, Flusheve jest bezbronny. - odparłam. Jak na potwierdzenie tych słów, spomiędzy drzew wyłoniła się masa w kształcie olbrzyma ze skrzydłami nietoperza. 
- Mahi! - krzyknęłam widząc, że stwór zaczyna na nas szarżować. Jego łapy w mig przestały utrzymywać ciało, a on sam upadł bezwładnie na ziemię. Tym razem warknął ostrzegawczo - pozwolił nam się oddalić. W związku z tym położyłam dziewczynkę na ziemię, ponownie rozświetlając teren kolejną mocą.

< Ana? Akszjon c: > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!