- Raczej o niego chodzi, niż o mnie – powiedziałam cicho, trącając Nena nosem. Lew przeniósł wzrok właśnie na niego, wymawiając dobrze znane mi zaklęcie…
- Uzdrawianie? – powiedział głos.
Na pewno była to wadera… Cofnęłam się o dwa kroki, zrównując się z Xardesem, który jednym zaklęciem sprawił, że biała wilczyca stała przed nami otoczona barierą. Śmiała się podstępnie, zerkając na nieprzytomnego Nenyto.
- Jakiś problem? – zapytał czarny drapieżnik.
- Nenyto… Oj nie warto go leczyć, nie warto – zaśmiała się głośno.
Na imię basiora, postawiłam uszy i zaczęłam się jej bacznie przyglądać. Nie znałam jej. Biało-szary wilk, o fioletowych oczach, czyżby władający wodą przybyli aż tutaj?
- Zabawi się, porzuci, zostawi – kontynuowała – powinien zdechnąć i to dawno temu.
- Skończ – warknęłam głośno.
Wtedy wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane. Ale wszystko rozwiało się, gdy przeniosłam wzrok na w pełni świadomego basiora. Podeszłam do niego powolnym krokiem, szturchając lekko nosem. Ten odsunął się ode mnie, nie spuszczając wzroku z Białej.
- Nen, znasz ją? – zapytałam cicho.
Ten nawet nie zwracał na mnie uwagi, stał wpatrzony w nieznajomą jak w obraz jakiś! Ta od razu zmieniła wyraz twarzy, uśmiechnęła się zalotnie, merdając ogonem. Xard wiedząc, że nie może jej dłużej trzymać, wypuścił waderę z klatki.
- Adeya, ukochana ty tutaj?
Wtedy jeszcze bardziej mnie zamurowało, czyli jednak ją znał, ukochana… Westchnęłam cicho, czując jak odsuwa mnie od siebie i idzie w stronę tej jak jej tam… Adey? Przypomniały mi się jej słowa, przez co podbiegłam do Nena, by stanąć między nim a waderą. Chwyciłam jego pyszczek w łapy i zmusiłam do spojrzenia na mnie.
- Słuchaj! Nie wiesz co o tobie gadała! Ogarnij się! – krzyknęłam mu prosto w twarz.
Ten tylko spojrzał na mnie, po czym znowu odsunął na bok. Wtedy to właśnie poczułam się jak przedmiot. Przyjdź kiedy będę chciał… To zabolało.
- Nie wtrącaj się – powiedział cicho.
Biała wadera zaśmiała się pod nosem, gdy Nen popatrzył jeszcze na mnie. Opuściłam łepek, przenosząc wzrok na łapy. Wciągnęłam powietrze nosem, odwracając się do tyłu, lecz słowa wilczycy w mojej głowie, zmusiły mnie do odwrócenia się i warknięcia na nią. Znajomy mi jednak basior, odwrócił się w moją stronę i wyszczerzył delikatnie kły. Podkuliłam ogon, nie okazując tego co teraz mną władało.
- Przekonasz się – szepnęłam, chowając się za lwem.
Usiadłam na ziemi, zamykając się w tym swoim wewnętrznym świecie, nie zwracając uwagi na dialogi tamtej dwójki. Oparłam łepek, o bok wielkiego futrzaka i skupiłam na układaniu wszystkiego w całość. To co Nenyto zrobił w tej chwili, bardzo mnie zabolało. To przedmiotowe traktowanie, kiedyś wywoływało u mnie łzy, lecz było dla mnie na porządku dziennym. Zerknęłam tylko w stronę basiora, mając nadzieję, że szybko się ogarnie, lecz to było chyba niemożliwe. Był jak w jakimś transie, jakby nie widział świata, prócz Adey.
<Nen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!