27 maj 2016

Od Dis - Cd. Nenyto

Zaklęłam cicho pod nosem zerkając na basiora. Wiedziałam, że tutaj jest zbyt niebezpiecznie. Otwarta przestrzeń, latające dzikie stworzenia, niezbyt wesołe miejsce. Podeszłam do Nena i jakimś cudem, przerzuciłam go sobie przez grzbiet. Wtedy to właśnie stwierdziłam, iż przydałoby mu się lekkie odchudzanie, ale teraz mu tego nie powiem. Szłam powoli, stawiając łapę za łapą, zmierzając do pobliskiego lasu. Tam dopiero, położyłam wilka pod drzewem w cieniu i zawołałam swojego towarzysza. Ten od razu pojawił się tuż obok, by już po chwili zmierzyć mnie wzrokiem.
- Raczej o niego chodzi, niż o mnie – powiedziałam cicho, trącając Nena nosem. Lew przeniósł wzrok właśnie na niego, wymawiając dobrze znane mi zaklęcie…
 - Uzdrawianie? – powiedział głos.
Na pewno była to wadera… Cofnęłam się o dwa kroki, zrównując się z Xardesem, który jednym zaklęciem sprawił, że biała wilczyca stała przed nami otoczona barierą. Śmiała się podstępnie, zerkając na nieprzytomnego Nenyto.
- Jakiś problem? – zapytał czarny drapieżnik.
- Nenyto… Oj nie warto go leczyć, nie warto – zaśmiała się głośno.
Na imię basiora, postawiłam uszy i zaczęłam się jej bacznie przyglądać. Nie znałam jej. Biało-szary wilk, o fioletowych oczach, czyżby władający wodą przybyli aż tutaj?
- Zabawi się, porzuci, zostawi – kontynuowała – powinien zdechnąć i to dawno temu.
- Skończ – warknęłam głośno.
 Wtedy wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane. Ale wszystko rozwiało się, gdy przeniosłam wzrok na w pełni świadomego basiora. Podeszłam do niego powolnym krokiem, szturchając lekko nosem. Ten odsunął się ode mnie, nie spuszczając wzroku z Białej.
- Nen, znasz ją? – zapytałam cicho.
Ten nawet nie zwracał na mnie uwagi, stał wpatrzony w nieznajomą jak w obraz jakiś! Ta od razu zmieniła wyraz twarzy, uśmiechnęła się zalotnie, merdając ogonem. Xard wiedząc, że nie może jej dłużej trzymać, wypuścił waderę z klatki.
 - Adeya, ukochana ty tutaj?
 Wtedy jeszcze bardziej mnie zamurowało, czyli jednak ją znał, ukochana… Westchnęłam cicho, czując jak odsuwa mnie od siebie i idzie w stronę tej jak jej tam… Adey? Przypomniały mi się jej słowa, przez co podbiegłam do Nena, by stanąć między nim a waderą. Chwyciłam jego pyszczek w łapy i zmusiłam do spojrzenia na mnie.
- Słuchaj! Nie wiesz co o tobie gadała! Ogarnij się! – krzyknęłam mu prosto w twarz.
Ten tylko spojrzał na mnie, po czym znowu odsunął na bok. Wtedy to właśnie poczułam się jak przedmiot. Przyjdź kiedy będę chciał… To zabolało.
- Nie wtrącaj się – powiedział cicho.
 Biała wadera zaśmiała się pod nosem, gdy Nen popatrzył jeszcze na mnie. Opuściłam łepek, przenosząc wzrok na łapy. Wciągnęłam powietrze nosem, odwracając się do tyłu, lecz słowa wilczycy w mojej głowie, zmusiły mnie do odwrócenia się i warknięcia na nią. Znajomy mi jednak basior, odwrócił się w moją stronę i wyszczerzył delikatnie kły. Podkuliłam ogon, nie okazując tego co teraz mną władało.
- Przekonasz się – szepnęłam, chowając się za lwem.
Usiadłam na ziemi, zamykając się w tym swoim wewnętrznym świecie, nie zwracając uwagi na dialogi tamtej dwójki. Oparłam łepek, o bok wielkiego futrzaka i skupiłam na układaniu wszystkiego w całość. To co Nenyto zrobił w tej chwili, bardzo mnie zabolało. To przedmiotowe traktowanie, kiedyś wywoływało u mnie łzy, lecz było dla mnie na porządku dziennym. Zerknęłam tylko w stronę basiora, mając nadzieję, że szybko się ogarnie, lecz to było chyba niemożliwe. Był jak w jakimś transie, jakby nie widział świata, prócz Adey.
<Nen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!