Oparłem plecami o ścianę i osunąłem się na ziemię. Zakryłem rękami twarz (taa, byłem w postaci człowieka). Szybko jednak usłyszałem głos Savey:
- Rób co chcesz, tylko wyciągnij to ze mnie...
- Ech... Jestem jebanym głupkiem... - westchnąłem. Poszedłem po moje przyrządy medyczne i stół operacyjny.
~*Dwie godziny później*~
- Skończyłem. - odparłem.- O matko! Dziękuję Ci! - wrzasnęła uradowana.
- Masz, skalpel na pamiątkę. - zaśmiałem się. Jednak nie byłby w krwi, gdyby nie moja głupota... Uśmiech szybko zszedł mi z twarzy.
<Sav? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!