-Tak,tak... Bardzo śmieszne...
Say po jakimś czasie przestała się śmiać i usiadła na kanapie.
Rozmawialiśmy do wieczora a na zewnątrz wciąż padał deszcz. W końcu
zaczęło grzmieć, zniknął prąd i zrobiła się całkowicie ciemno.
-Poczekaj, zaraz pójdę po jakieś świeczki.-Powiedziałem.
Wyszedłem na chwilę z pokoju. Kiedy wróciłem miałem w rękach zapaloną świeczkę i postawiłem ją na stole.
-Jak myślisz, ile czasu nie będzie prądy?
-Nie wiem...
Nagle gdzieś uderzył piorun. Say kiedy tylko go usłyszała wtuliła się we mnie.
<Say? :3>
_____________
Człowieku.. Daj z siebie coś więcej ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!