Koniec końców... wszedłem pod chmurkę dającą rzekomo chłód. Sam mógłbym ową rzecz wymyślić. Jednak moje czary nie są udoskonalone. Podtrzymanie lodu lub śniegu w temperaturze trzydziestu stopni byłoby bardzo trudne i wymagające dużo wysiłku. Zresztą skoro Xardes był tak hojny, trzeba było korzystać.
-To chodźmy... - Sapnąłem od niechcenia.
-Będzie fajnie, zobaczysz! - Zawołała i ruszyliśmy przez pustynie. Pod moimi nogami pojawiał się lód, aby nie sparzyło mi łap. Zresztą już po kilku minutach topniał. Jednak dawało to efekt, warunki dla mnie. Chmura spełniała swe zadanie. Wkrótce nawet zapomniałem, że jestem na upalnej pustyni.
-Tak w ogólnie gdzie idziemy? - Przeszliśmy wiele kilometrów, a tu sam piasek. Spojrzałem się w tył. Nic tam nie było. Pustka w okół. Miałem nadzieję, że się nie zgubiliśmy.
-Już nie daleko, patrz! - Wskazała palcem czubek palmy wystawiającej zza piaskowej góry. Przyspieszyła i pobiegła zapominając o moim małym "schorzeniu". Poczułem na swoim futrze palące słońce. Wtem wytworzyłem wokół siebie lodowaty pył który krążył wokół mnie. O dziwo nie topił się. Może było to spowodowane strachem? Zwiększyłem swoją moc? Oh...
Po kilku sekundach dogoniłem Disapre i usiadłem pod palmę. Głośno dyszałem, byłem oszołomiony. Wadera jednak nie zwróciła na mnie uwagi. Chciała dobrze, nie gniewałem się.
Uniosłem jedną łapę która mnie parzyła. Bez słowa wepchnąłem ponownie się pod chmurę. Było tam za przyjemnie, aby ją zostawiać. Jednakże wolałem aby chłodny pył nadal był przy mnie.
-Zaraz będziemy na miejscu. - Ponownie ruszyliśmy przed siebie, pustynia zaczęła zmieniać się w góry. Skaliste góry, ze strumykami, dolinami. Wciąż byłem ku boku ciemnej wadery, jednak nie tak jak na początku. Trzymałem się bardziej z tyłu, kulejąc. A prowadziła mnie na góry, wspinać się? Też coś. Ale zawrócić mi się nie opłacało.
-Daleko jeszcze? Tak trochę głodnieje.
-Najesz się widokiem! - Zaśmiała się. Wspinała się w górę, jakby był to jej żywioł. Wyglądała na bardzo szczęśliwą. Pokonałem ostatnie skały, a wychodząc na zieloną trawę ujrzałem w oddali stary, niebieski domek. Zerknąłem na moją towarzyszkę.
Pełna energii kierowała się ku niemu. Cały czas podążając za nią rozglądałem się. Jej słowa były jak przepowiednia. W tle góry, w oddali jakieś koźlice. Doliny, zielone trawy dodawały tu uroku. Błękitne niebo osłonięte chmurami. Pięknie. Westchnąłem, musiałem spróbować tego świeżego górskiego powietrza.
_____________
Disapre? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!