Jak na zawołanie wkroczyłyśmy do magicznego lasu. Natychmiast zalała nas gama kolorów - fioletowe liście drzew, błękitne gałęzie krzaków.. Mimo, że tu mieszkam, te widoki nigdy nie nużą.
- Ładnie tu. - zauważyła.
- Ano. Za dnia jest tu bardziej.. żywo. Wszędzie latają motyle i ptaki, które przypominają papugi. - odparłam. - Widzisz ten most?
- Mhm.
- Tuż za nim znajduje się mój dom. Na pewno nie wywrze na tobie nie wiadomo jakiego wrażenia, bowiem nie jest majestatyczny, aczkolwiek mi wystarcza. - powiedziałam, uśmiechając się przelotnie do dziewczynki. Powoli zbliżałyśmy się do rzeczonego miejsca. Kątem oka zauważyłam, że trzeba będzie zmienić opatrunek blondynki. Ten powoli farbował białą chustę hemoglobiną. Mimowolnie spojrzałam w górę, na majestatyczne drzewa. Jedno było białe, drugie zaś ciemnoróżowe. Doskonale było je widać z okna mojej chatki.
- Ten most jest bezpieczny? - zapytała, spoglądając nieufnie na duże deski, przytrzymywane przez cztery, grube liny.
- Oczywiście. - odparłam. - Nie zerwie się pod nami. - zapewniłam, uśmiechając się lekko. Przeprowadziłam samicę przez ów most i podeszłam do drewnianej furtki, otwierając ją z cichym skrzypnięciem. Po chwili ukazał się nam mój dom - jednopiętrowa chatka z jodłowego drewna. Po lewej stronie płynęło małe źródełko otoczone fioletowymi, czerwonymi i niebieskimi ziołami.
- Zapraszam do środka. - powiedziałam, wskazując na drzwi.
< Ana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!