Obejrzałam rękę. Rzeczywiście bolało mnie trochę mniej. Jako człowiek
miałam długie, niezwykle jasne blond włosy (prawie białe) i niebieskie
oczy. Ubranie miałam poplamione krwią i poszarpane. A miałam na sobie
błękitną sukienkę na ramiączkach i białe baletki. Szczerze cieszyłam
się, że wadera nie zapytała o to jakim cudem błąkałam się sama i skąd te
rany. Jakoś nie miałam ochoty na wyjaśnienia. Ale spodziewałam się, że
prędzej czy później w końcu wejdzie w ten temat. To jest nieuniknione.
Przecież nie codziennie widzi się jakieś zagubione szczenię. No chyba że
tutaj to dzienna norma.
-Ja... Tak, chcę.- odpowiedziałam na jej pytanie. Nawet gdybym odmówiła,
to nie miałaby się gdzie schować, a jakoś wolałam uniknąć jak na razie
spotkanie z jakąś inną istotą sam na sam. Kto wie co się wtedy może
wydarzyć. Znowu ktoś może na mnie napaść bez żadnego powodu, co ostatnio
się zdarzyło. Ale... Gdyby nie to zapewne nigdy nie natrafiłabym na
Elandiel. Jednak wszystko ma swój cel. Nawet jeżeli z pozoru jest
bezsensowne.
- Jak się czujesz?- zapytała przyglądając mi się uważnie.
-Lepiej. O wiele.- uśmiechnęłam się delikatnie, prawie niezauważalnie.
- Chodź.- powiedziała i ruszyła w stronę lasu, a ja za nią.
(Elaaa?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!