Siedziałam w moim mieszkaniu przed telewizorem. Było około godziny 1:00 w nocy. Same nudy… Szybko zmieniałam kanały, kiedy trafiłam na jakiś program kulinarny. Dopiero wtedy poczułam jaka jestem głodna. Pobiegłam do niewielkiego pomieszczenia zwanego „kuchnią”. Otworzyłam lodówkę, a tam… pustka! Rzuciłam się do niewielkiej szafki, wyciągnęłam masę ulotek i zaczęłam gorączkowo szukać zbawiennego kawałka papieru. W końcu odnalazłam upragnioną karteczkę. Przejrzałam ją i nie zastanawiając się zbyt długo zadzwoniłam na podany numer.
- Halo, tu Pizzeria Mexicana, proszę podać swoje zamówienie - odezwał się wyczekiwany głos w słuchawce.
Zamówiłam pizzę, odłożyłam słuchawkę, po czym usiadłam przed drzwiami wejściowymi, wyczekując na posiłek. Pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko nacisnęłam klamkę, by je otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu pizzę przyniósł… Nir! Otworzyłam szerzej drzwi, by wpuścić chłopaka do domu.
- A ty co robisz? - zapytałam.
- Roznoszę pizzę, nie widać? - odparł nieco zawstydzony. - To było moje ostatnie zlecenie. Teraz mam wolne.
- To możesz u mnie zostać. Poczęstuję cię pizzą - zaproponowałam.
<Nir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!