Z szerokim uśmiechem opadłam na miękkie oparcie krzesła. Jeff, aby dać "upust uczuciom" chwycił się za serce i wzniósł oczy ku niebu.
- Drugi i ostatni raz idę z tobą do baru. - burknął, patrząc na mnie spode łba.
- Obiecujesz? - zapytałam, jeszcze szerzej się uśmiechając.
- Idiotka. - skwitował.
- Uczę się od mistrza. - odparałm, rzucając w niego serwetką zwiniętą w kulkę.
- W domu tak cię urządzę.. - zaczął groźbę.
- Daruj sobie te dwuznaczności, kurwa! - zawołałam, kopiąc go w kostkę pod stołem.
< Jeeeff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!