Otworzyłam lekko usta, by dać mu odpowiedź, jednak przerwało mi mocne pukanie od drzwi oraz dźwięk dzwonka. Jeff z wyraźnym ociąganiem wycofał się i, jako, że miał na sobie spodnie, a ja byłam już prawie naga, poszedł sprawdzić, kto raczył pojawić się o tak późnej porze. Ja w tym czasie szybko ubrałam się, dodatkowo w miarę ogarniając burzę cieniowanych włosów. Do salonu wpadła Inter, cała w skowronkach, a za nią reszta "paczki" w składzie: Reik, Nir, EJ i Slenderman ze swoją ekipą przydupasów. Kuzynka rzuciła się na mnie, przez co ponownie wylądowałam na kanapie.
- Wiem, że przeszkodziłam. Nie musisz dziękować...- wyszeptała mi do ucha
Waliło od niej alkoholem, zresztą jak od całej reszty.
- Ekhem... Tak właściwie to czemu zawdzięczamy wizytę?- zapytał Jeff
- Bo Inter nam ucieka!- oznajmił ten w niebieskiej masce- No i przyjęcie z tego powodu robimy. Takie pożegnanie.
- Fecti, zejdź...- sapnęłam, przyduszana pięćdziesięcioma kilogramami mięśni i bebechów
- Ale będę tęskniła za moją małą Darą!- wyjęczała na cały dom
Przywołałam na twarz minę godną męczennika. Jak tak ma wyglądać ta całą impreza, to ja pasowałam. Nie miałam ochoty na smutki, zwłaszcza dzisiaj.
<Jeff?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!