- Stwierdzasz, że nasze dzieci będą miały złe geny? - zaśmiałam się.
- Nie wcale!
- Osz ty! - uderzyłam go delikatnie łapą.
Położyłam się na ziemi, śmiejąc się przy tym cicho. Ukochany położył się
tuż obok mnie, dzięki czemu od razu mogłam się w niego wtulić. Objął
mnie jedną łapą, przytulając jeszcze mocniej. W tej chwili zastanawiałam
się, co stanie się w przyszłości. Jak wychowamy szczeniaki? Czy
będziemy dobrymi rodzicami? To najpewniej wyda się niedługo. Wtuliłam
łepek w szyję Kazana i uśmiechnęłam się pod nosem. Czyli rodzina się
powiększa...
- Kaz? - szepnęłam.
- Tak? - zapytał spoglądając na mnie.
- Damy sobie radę z takimi maleństwami?
< Kazan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!