Siedziałam naprzeciwko Jeff'a, nawet nie mając odwagi spojrzeć na niego. Wzrok swój skupiłam na kubku wypełnionym po brzegi czarną herbatą. Krótkie włosy, niemalże białe oczy- ta właściwa ja, którą starałam się ukryć przed ciekawskim wzrokiem innych. Zegar wybił ósmą rano, kiedy rozpoczęłam rozmowę określaną mianem ,,poważnej".
- Dziewięćset osiemdziesiąt osiem lat, dwadzieścia jeden żyć- westchnęłam- Każde z nich przynosiło mi jedynie cierpienie i rany, których pamiątkami są blizny. Pamiętam wszystkie szczegóły z poprzednich wcieleń, to kara za moje postępowanie... Mam żyć, dopóki wszystko we mnie nie zostanie zniszczone, zaś ciało całe pokryte tymi jasnymi piętnami. Na zewnątrz i wewnątrz. Osoba, którą masz przed sobą... Dara... To ta prawdziwa ja...
- Moon...- przerwał mi
Uciszyłam go ruchem ręki, przystawiając palec do swoich ust. Nie chciałam zgubić wątku, inaczej wszystko byłoby jeszcze bardziej poplątanie niż teraz się wydaje.
- Dziewiętnaste wcielenie, które trwało najkrócej, bo tylko piętnaście lat. To właśnie wtedy...- odruchowo objęłam brzuch- Jakiś świr dorwał mnie, zaciągnął w mniej uczęszczaną uliczkę. Reszta kobiet mówi, że gwałt jest najgorszy.- prychnęłam pod nosem- Nie wiedzą jak to jest żyć ze świadomością, że po wykorzystaniu, ot tak, po prostu zadał śmierć? Rozszarpał dowód tej lżejszej zbrodni na kawałeczki? Boli po dziś dzień. Dalej widzę, jak bawi się tym swoim nożykiem w szalonego doktora i pozbawia mnie czegoś, co uważa się za największe szczęście? Nie dość, że jestem czymś w rodzaju anioła stróża skazanego za chęć bycia człowiekiem, to jeszcze nigdy nie zostanę matką.
I dopiero, kiedy wyznałam mu to wszystko, opowiedziałam w pigułce o swojej przeszłości i o tym, kim tak naprawdę jestem, ulżyło mi. Zdobyłam się na odwagę, by spojrzeć mu prosto w twarz.
- Ze mną nie będziesz miał życia...- wyszeptałam, prawie płacząc
<Jeff? Ot taki mini dramat>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!