18 mar 2016

Od Zoe

Był mroźny, zimowy dzień. W ten oto dzień postanowiłam wybrać się na polowanie. Delikatne podmuchy wiatru muskały moją białą sierść, czyniąc ją zmierzwioną do szczytów możliwości. Układałam ugięte łapy powoli na śnieżnym podłożu, byłam wręcz niewidoczna na tle śniegu. Docierając do końca łąki skierowałam wzrok na skałę wyglądającą nad dwoma malutkimi brzózkami. To właśnie zza tego kamienia dotarł do mnie odór łani z młodym, wzdrygnełam się na samą myśl o ... czymś tam. Cicho podczołgałam się do głazu, uważając aby nie narobić niepotrzebnego hałasu. Wystawiając nos w stronę owych roślinożerców, wyczułam również nutkę świeżej krwi. Wyskoczywszy przed skałę ujrzałam pojedyńcze krople koloru rubinu. W tym momencie ciekawość wzięła górę i puściłam się kłusem wzdłuż plam krwi.
Po kilku minutach bezustannego biegu dotarłam do iście fascynującego krzaka przy którym trop się urwał. Przymknęłam oczy i uniosłam łep do góry łapiąc górny wiatr, nic nie wyczuwszy skręciłam w lewo. Omało nie spadłabym na ucztujacego wilka. Tak, to tej łani szukałam, lecz teraz przypominała mi ona bardziej najzwyklejszy kawał mięsa, niż jakiekolwiek zwierzę posiadające futro. Mruknełam coś pod nosem o nie udanym polowaniu i odwróciłam się aby odejść. Zamyślona zaledwie kilka kroków później ustałam na gałązkę łamiac ją. Jak na tak mały patyk chrzęst był naprawdę głośny więc reakcja jedzacego drapieżnika była szybsza niż wymówienie słowa "Besos". Tylko kwestią czasu było kiedy pojawiłby się za moimi plecami. Nie miała sensu żadna ucieczka, więc z lekka zirytowana położyłam się na wyjątkowo wygodnym śniegu, oczekując na pojawienie się wilka.

<Ktoś? Besos ;**>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!